Twarz człowieka stojącego przed tak Wielkim Panem nie wyrażała żadnych uczuć , długa posiwiała broda wplątywała się we włosy równie siwe opadające za ramiona , oczy niczym nie zrażone patrzyły przed siebie jak by nie widząc nikogo i niczego , szata była schludna ale nie uboga , czysta ...emanowało od niej świeżością tą którą pachną ubrania nigdy nie noszone.
Nikt nie widział oznak zmęczenia , nikt nie zauważył żadnych oznak lub jakiekolwiek wskazówki , która to by chociaż w jakimś stopniu odkryła tajemnicę Starca . Stał on tak w bramie ze swoim nie za dużym dzbanem w dłoni i czekał , czekał na Azila .
Kim jesteś Panie – Azil ze stoicką powagą i szacunkiem zwrócił się do przybysz – czyż bym zaprosił i nie zapamiętał ? Gdzie Twa świta , orszak , czy coś się po drodze wydarzyło ? - ostatnia część pytania była tą która wydała się Azilowi najbardziej prawdopodobna odpowiedzią na jego pytanie gdyż musiało się coś stać bo jak ów Starzec mógł samotnie przebrnąć taką drogę . Zbliżył się do niego , podając mu dłoń spojrzał głęboko w oczy i się przeraził bo nic w nich nie było , nie było życia , iskry , radości czy cierpienia , były puste....Starzec wyciągnął dłoń odsłaniając drugą , wewnętrzną część szaty z której to rozbłysło się światło od nici złotych i zacisków diamentowych tak pięknych , że wszyscy dookoła aż westchnęli z zachwytu.
Po krótkim milczeniu rzekł jak by nie swoim głosem – znasz mnie Azilu lecz nie z imienia . Jestem tym czym inni nie mogą być bo świat w mej osobie nie potrzebuje równowagi jak i przeciwwagi . Jestem na twoje zaproszenie chociaż nie byłem adresatem lecz śmiem przypuszczać że takowym nie muszę być aby móc zjeść wieczerze u boku tego co mu dane jest być wielkim i z wielkimi przebywać.
Zdziwiony Azil nie dal tego po sobie poznać zachowując` kamienną twarz wskazał drogę nieznanemu człowiekowi i polecił ludziom godnie się nim zająć a sam upewniwszy się że już nikt nie czeka u bram udał się oceniać przygotowania do uczty .
Kim jest ów człowiek , co go tu sprowadza , jakie ma zamiary , czy to morze jeden z magów złej magii albo zapomniany szaman ....tysiące myśli wiło się w głowie Azila na temat ostatniego gościa ale starał się już nie trapić bo obowiązków miał moc dzisiejszego dnia .
Wieczorem , za nim ostatni promień słońca zatonął w piasku pustyni zadęły trąby z drzewa bambusowego obwieszczające czas na wieczorny posiłek .
cdn...
czwartek, 2 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz