Petronela też miała chwile szalonego pędu :)
wtorek, 24 listopada 2009
deszczowo i wietrznie
tytuł mówi sam za siebie , z domu niechce się wychodzić...jakoś wena do pisania mnie opuściła bo dzisiaj zamiast budzika obudził mnie szum. Przez moment poczułem się jak na statku a to tylko deszcz tak lał....
czwartek, 19 listopada 2009
ramionka bolą :)
fajowy dzionek dzisiaj był to znaczy zawsze jest fajny jak uda mi się dotrzeć na trening . A właśnie , wczoraj po dłuuuuuugiej przerwie ( wyjazd mojego pupila i takie tam ) przejechałem się Szlakiem czarnoty na deksiu , troszkę mi pobrykał ( długo nie chodził w teren ) a po tem już była tylko sama frajda. Przed laskiem na Pasikoniach Wieś ( co niektórzy wiedzą ) puściłem go wolno , to znaczy dałem chłopakowi wolną rękę by pary troszkę upuścił i długo na efekty nie musiałem czekać - torpeda to mało powiedziane , dobrze że las szybko się zbliżył , to znaczy my do lasu bo by tak biegł i biegł i biegł...a wracając do dzisiejszej jazdy na treningu to już wiem co znaczy koń zrobiony do klasy " CC " , odpowiednie siodło do gabarytów tyłka i ból ramion oraz mięśni na udach. ale jestem cały uchichany mimo wszystko . Było super . Na pewno w ogromnym stopniu to zasługa instruktorki , Pani Danuty , nie chce innego nauczyciela. No i też przykry incydent , mianowicie Porciak zaczął kuleć na tylną nóżkę . Z obserwacji i analizy sytuacji wynika że Danae z Ejlejtyją miały sobie coś do wyjaśnienia a że ten jest ciekawski to za blisko podszedł no i oberwał nie chcący . Za parę dni będzie dobrze , a chłopak ma nauczkę że dzieci i źrebaki głosu nie mają .
wtorek, 17 listopada 2009
auto...
Dzień się zaczął niebywale leniwie i spokojnie , no nie tak do końca. Rano wybrałem się na stacje benzynowa i …150 metrów przed zabrakło mi paliwa. Nie , nie będę pchał – pomyślałem i krótka analiza sąsiadów. Na kłopoty Si. Dryn dryn , Si już jedzie . Nie ma to jak sąsiadeczka . Po kilku miłych słowach zaholowany zostałem pod dystrybutor a widok obsługi stacji ( pana D ) bezcenne . Potem nuuuuuuuda aż tu nagle po południe . W oczekiwaniu na wyjazd do Pani D na lekcje jazdy wydarzyło się kilka rzeczy które mi to dzisiaj uniemożliwiły . Po kolei . Od dwóch dni Pan P wieści mi przyjazd marchewki , ja obiecuje konikom że już będzie a tu d…pa , no i wreszcie pięć ton soczystej czerwieni wylądowało na padokach. W między czasie transport owsa który miał być dopiero około 18, raptem trzy godziny wcześniej . Chyba w miedzy czasie przyjechał też Pan G – trener koni wyścigowych by zabrać Emilia więc już na tą chwile musiałem się z klonować. Emilek jak klasowy czempion wszedł bez problemu na przyczepkę i tu mała niespodzianka bo okazało się że pan G zdecydował zabrać też Dromedę. A więc Oczko wyjechała wraz z Emilkiem w trening wyścigowy. Można by powiedzieć uffff, ale to nie wszystko bo podczas załadunku dziwnie zaczął zachowywać się Pan M , sąsiad. To jakiś pas wziął , to skauta od pana P …dziwne myślę ale robię swoje . Po chwili dryn dryn – sal podjedź do mnie ciągnikiem , samochód muszę wyciągnąć. Ale mnie zdziwienie wzięło !?!?!
Podjechałem wedle prośby i co widzę ??? Tak dla objaśnienia tym którzy nie wiedzą. Pan M i jego żona Pani W parkują samochody przed garażem na kostce która jest otoczona delikatnym ala krawężniczkiem a za nim jest spadek w duł kilkadziesiąt centymetrów , no i trzeba nadmienić że Ci Państwo poruszają się autami ze skrzynią automatyczną . Na tą chwilę jeden z samochodów był w serwisie a Państwo B dysponowali autem zastępczym . Wracając do tematu samochód przednimi kołami wylądował po za krawężnikiem i kostką , jednocześnie zawieszając się na tym że nieszczęsnym krawężniku. Po kilku kombinacjach i zapakowaniu do bagażnika opla trzech ciężkich facetów ( trzeba było przeciwwagę zrobić a chłopcy się przy okazji dobrze bawili ) udało się auto wyciągnąć. Jak już emocje opadły pytam Pana M jak to się stało ? A on mi na to że żona wpadła do domu wołając go i mówiąc że narozrabiała a mi widzi się to następująco. Pani W wsiadła do opla , przekręciła kluczyk w stacyjce ( pewnie zapomniała zapiąć pasy ), odpaliła auto i tak jak w ich samochodzie włączyła bieg wsteczny i obejrzała się do tyłu by poprawnie wyjechać. W tym samym momęcie puściła sprzęgło i pojechała….prosto przed siebie bo przecież w oplu w tym miejscu jest jedynka a nie wsteczny! Nadmienię tylko ( jako męski szowinista ) że Pani W to blondynka.
Podjechałem wedle prośby i co widzę ??? Tak dla objaśnienia tym którzy nie wiedzą. Pan M i jego żona Pani W parkują samochody przed garażem na kostce która jest otoczona delikatnym ala krawężniczkiem a za nim jest spadek w duł kilkadziesiąt centymetrów , no i trzeba nadmienić że Ci Państwo poruszają się autami ze skrzynią automatyczną . Na tą chwilę jeden z samochodów był w serwisie a Państwo B dysponowali autem zastępczym . Wracając do tematu samochód przednimi kołami wylądował po za krawężnikiem i kostką , jednocześnie zawieszając się na tym że nieszczęsnym krawężniku. Po kilku kombinacjach i zapakowaniu do bagażnika opla trzech ciężkich facetów ( trzeba było przeciwwagę zrobić a chłopcy się przy okazji dobrze bawili ) udało się auto wyciągnąć. Jak już emocje opadły pytam Pana M jak to się stało ? A on mi na to że żona wpadła do domu wołając go i mówiąc że narozrabiała a mi widzi się to następująco. Pani W wsiadła do opla , przekręciła kluczyk w stacyjce ( pewnie zapomniała zapiąć pasy ), odpaliła auto i tak jak w ich samochodzie włączyła bieg wsteczny i obejrzała się do tyłu by poprawnie wyjechać. W tym samym momęcie puściła sprzęgło i pojechała….prosto przed siebie bo przecież w oplu w tym miejscu jest jedynka a nie wsteczny! Nadmienię tylko ( jako męski szowinista ) że Pani W to blondynka.
poniedziałek, 16 listopada 2009
pytam
Jeżeli rzucam kamień
A on nie spada
Co się dzieje
Jeśli świeci słońce
A promienie jego są czarne
To so się dzieje
Jeśli mówisz
A słowa Twoje milczą
Co się dzieje
Jeśli kawałek po kawałku
Ziemia dzieli swoje ciało
To co się dzieje
Co się z nami ludźmi stało
Jeśli nie widzimy tego
Jak na złe świat się zmienia
To jaki sens
Maja ludzkie istnienia
A on nie spada
Co się dzieje
Jeśli świeci słońce
A promienie jego są czarne
To so się dzieje
Jeśli mówisz
A słowa Twoje milczą
Co się dzieje
Jeśli kawałek po kawałku
Ziemia dzieli swoje ciało
To co się dzieje
Co się z nami ludźmi stało
Jeśli nie widzimy tego
Jak na złe świat się zmienia
To jaki sens
Maja ludzkie istnienia
śpiący dzionek
Jaki ja dzisiaj byłem zmęczony lenistwem…gdy wróciłem ze sklepu , około 10 , było tak cicho i miło że zasnąłem w samochodzie. Dryn Dryn – dzwoniący telefon mnie obudził - jak zwykle w sytuacjach gdy nic się nie dzieje pojawia się Si. Słuchaj – powiada – moje konie chyba są gdzieś koło ciebie, uciekły , mama ( Pani B , lubię tą kobietę ) już idzie je łapać , jak byś mógł…. No i rozmowa szybko mnie obudziła . Wyjechałem bolidem na drogę moim oczom ukazał się widok gawędzących koników. Po prostu konie Si przyszły w odwiedziny do mojego stada ( na szczęście pastuch wytrzymał bo nie wiem gdzie bym towarzystwo znalazł jak by się zachciało im imprezować ) . Po krutkej organizacji drużyny RR czyli ja , Pani B i sąsiad Pan WK , podążyliśmy na łowy. Po kilku minutach przekonywania i użycia kilku podstępów koniki spokojnie wróciły do domu. Ot to tyle. Zasypiam bo odstawiłem kawę ale zacząłem pić czekoladę. Nie wiem ile tak wytrzymam ale jak to powtarzam – damy rade
niedziela, 15 listopada 2009
Smutno
smutno mi
cały świat jest moim wrogiem
smutno mi
gdzieś odeszła ma więź z Bogiem
smutno mi
myśli moje zagubiły się gdzieś w mroku
smutno mi
chciałbym stać i patrzeć na to z boku
smutek
czy ja go wymysliłem
czym że on jest
a kim ja byłem
cały świat jest moim wrogiem
smutno mi
gdzieś odeszła ma więź z Bogiem
smutno mi
myśli moje zagubiły się gdzieś w mroku
smutno mi
chciałbym stać i patrzeć na to z boku
smutek
czy ja go wymysliłem
czym że on jest
a kim ja byłem
czwartek, 12 listopada 2009
kolejne dni
ciągle pada , brrrr, nie chce sie na dwór wychodzić. Wtorek i środa to kolejne dni z tych pod tytułem ,, jest fajnie ,, . We wtorek udało mi sie dojechać na lekcje jazdy która miała być w poniedziałek ale z przyczyn bliżej nie jasnych ( jak zwykle dziwne wypadki losu ) dotarłem właśnie we wtorek . Warto była i to po sto kroć. Jeździłem na fajnym leniuszku , na którego musiałem wsiadać z drabiny - taki maluch był durzy. Następnego dnia świątecznego odwiedzili mnie znajomi. Nareszcie poznałem wybrankę Pana M. po gotowaliśmy troszkę razem i wyszedł super obiadek . Gadu gadu i dzionek zleciał
wtorek, 10 listopada 2009
o niej
Jaka jesteś
Uśmiechasz się w kroplach łez
Jaka jesteś
Zamieniasz w słonce deszcz
Pojawiasz się jak mgiełka
Na spienionych życia fali
Zagłuszasz słodkim głosem
Krzyk złości
Tych co ból zadali
Potrafisz być damą
Choć właśnie zmokłaś cała
Jesteś przecież damą
Nawet gdybyś tego
Nie chciała
Swoją osobą wypełniasz
Pustkę dnia szarego
Tak bardzo przez kogoś
Znów wyczekiwanego
Jesteś uśmiechem
Dla tych co śmiać się zapomnieli
Jesteś radością
Jesteś przyjacielem
Tajemniczą
Damą w bieli
Uśmiechasz się w kroplach łez
Jaka jesteś
Zamieniasz w słonce deszcz
Pojawiasz się jak mgiełka
Na spienionych życia fali
Zagłuszasz słodkim głosem
Krzyk złości
Tych co ból zadali
Potrafisz być damą
Choć właśnie zmokłaś cała
Jesteś przecież damą
Nawet gdybyś tego
Nie chciała
Swoją osobą wypełniasz
Pustkę dnia szarego
Tak bardzo przez kogoś
Znów wyczekiwanego
Jesteś uśmiechem
Dla tych co śmiać się zapomnieli
Jesteś radością
Jesteś przyjacielem
Tajemniczą
Damą w bieli
Duhan
Chciałem wrażeń no i mam. Wczoraj byłem z wizytą u Duhanka i Gazallaha a takrze u Dayny. Sunia kochana od razu mnie poznała . Kurcze , cholernie za nią tęsknie ale ma dobrze w nowym domku . Jest piękna wyczesana , zadbana i podobno super się zachowuje. Wszystko cieszy. Gazallach jest bardzo spokojny , chyba mysli że jak będzie rozrabiał to czeka go to samo co spotkało Duhana. A Duchan....no cóż , na razie wygląda z boksu z mętnym wzrokiem i zastanawia się co do cholery mu zrobili gdy na chwile został uśpiony i dlaczego go boli między tylnymi nogami ....krótko mówiąc Duhana jest kastratem - strasznie to przeżywa. Szkoda. Może wyjdzie mu to na dobre.
niedziela, 8 listopada 2009
to ty
to tylko ty
ale aż ty
znów drażnisz
serce moje
swoją delikatnością
pięknem swoim
i choć znów
będę cierpiał
i choć znów
uczuje ból
to nie przestane
na ciebie patrzeć
choć przestać
bym mógł
ale powiedz ptakom
by nie latały
ale powiedz wiatrom
by nie wiały
powiedz słońcu
by nie świeciło
powiedz sercu
by nie biło
powiedz deszczu
by nie padał
i powiedz mi
bym cie nie kochał
ale aż ty
znów drażnisz
serce moje
swoją delikatnością
pięknem swoim
i choć znów
będę cierpiał
i choć znów
uczuje ból
to nie przestane
na ciebie patrzeć
choć przestać
bym mógł
ale powiedz ptakom
by nie latały
ale powiedz wiatrom
by nie wiały
powiedz słońcu
by nie świeciło
powiedz sercu
by nie biło
powiedz deszczu
by nie padał
i powiedz mi
bym cie nie kochał
znowu nocka
Zmora Pasikońska atakuje - znowu nie mogę spać. Ostatnie dni to jakiś koszmar nie z tej bajki a na dodatek miałem odwiedziny Pani A ( wpadła po jakieś stare dokumenty ). chyba jej widok przelał czarę goryczy ale nic to. Zmęczenie po końskim manikurzyście ( teraz laski chodzą i podziwjają swoje nowe piękne buciorki ), ta straszna pogoda i dziwne zwątpienie daje mi sie ostro we znaki . Pocieszajace jest to że sie zaczyna jutro nowy tydzień - mam nadzieje że to będzie tydzień wrażeń
czwartek, 5 listopada 2009
smutowanie
jaka smętna jest jesień tego roku .... pierwsza moja samotna jesień. Nie sądziłem że pogoda morze być taka przytłaczająca. Szukam radości w konikach i jak na razie daje rade dostrzec w ich oczkach tą iskierkę , która pozwala mi przeć do przodu i dąrzyć do celu. Tak ważne by mieć jakiś cel w życiu bo inaczej żyć po to by tylko obudzić się następnego dnia jest bez sensu .
środa, 4 listopada 2009
pierwszy , drugi śnieg
Zaczął padać śnieg. Brrrrrr, jak ja nie sierpie zimy, no ale z każdym dniem bliżej lata .Dzisiaj był bardzo męczący dzień. Kontrola z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego. Przygotowań mnóstwo i jak to zwykle bywa nad wyrost. Kontrola była , uchybień nie stwierdziła ( bo jakże , u nas ?!?!? ) no i po kontroli. Ale przez te przygotowania to chyba jakiś zmasowany atak bakterii na moje gardełko był – kasłać zaczynam troszeczkę. A co do ostatnich wczesnych pobudek to chyba jest jakaś Pasikońska zmora bo sąsiadkę Wiole też ostatnio za uszy z łóżka wyciąga , tak więc Si nie przejmuj się , nie odwala nam – to zmora atakuje. A co do wczorajszego dnia to zaczął się od telefonu sąsiada M ( około 3.30 rano). Pan M zadał pytanie co robie ( o 3.30 ) . Po krótkiej wymianie słów siedziałem w aucie i jechałem do Wa-wy po zbłąkaną owieczkę ( albo baranka ) jak kto woli. W ciągu dnia zjadłem pyszny obiadek z „chorym „ Panem M ( Pani W pysznie gotuje …a to mięsko z pieczarkami – mniam ). Dzień zakończył się w miłym towarzystwie przy grzańcu ( znowu grzaniec ).
wtorek, 3 listopada 2009
Deksio jest piękny
W dniu wczorajszym byłem z wizytą u Deksia i powiem Wam że chłopak cholernie wyszlachetniał. Miałem też przyjemność oglądania go na parkurze . No po prostu powala z nóg , jak on teraz chodzi ! Też wczoraj, odbyłem swoją pierwszą lekcję jazdy z jego trenerką , Daną Konończuk . Podobno jest szansa na zrobienie ze mnie dobrego jeźdźca :) , ale praca , praca i praca przede wszystkim. Zapału mi na pewno starczy gdyż sposób przekazywania wiedzy przez Panią Dane jest świetny.
poniedziałek, 2 listopada 2009
listopad
nie mogę spać. Księżyc w pełni a tu już piąta no i ten wiatr. Jak ja nie cierpie wiatru. Minął naj smutniejszy weekeend tego roku i to jak co roku ale dla mnie jest to kolejne typowe święto handlowców - o bliskich pamięta się całym rokiem ( nie którzy raz w roku na pokaz ).
Subskrybuj:
Posty (Atom)