Dzień się zaczął niebywale leniwie i spokojnie , no nie tak do końca. Rano wybrałem się na stacje benzynowa i …150 metrów przed zabrakło mi paliwa. Nie , nie będę pchał – pomyślałem i krótka analiza sąsiadów. Na kłopoty Si. Dryn dryn , Si już jedzie . Nie ma to jak sąsiadeczka . Po kilku miłych słowach zaholowany zostałem pod dystrybutor a widok obsługi stacji ( pana D ) bezcenne . Potem nuuuuuuuda aż tu nagle po południe . W oczekiwaniu na wyjazd do Pani D na lekcje jazdy wydarzyło się kilka rzeczy które mi to dzisiaj uniemożliwiły . Po kolei . Od dwóch dni Pan P wieści mi przyjazd marchewki , ja obiecuje konikom że już będzie a tu d…pa , no i wreszcie pięć ton soczystej czerwieni wylądowało na padokach. W między czasie transport owsa który miał być dopiero około 18, raptem trzy godziny wcześniej . Chyba w miedzy czasie przyjechał też Pan G – trener koni wyścigowych by zabrać Emilia więc już na tą chwile musiałem się z klonować. Emilek jak klasowy czempion wszedł bez problemu na przyczepkę i tu mała niespodzianka bo okazało się że pan G zdecydował zabrać też Dromedę. A więc Oczko wyjechała wraz z Emilkiem w trening wyścigowy. Można by powiedzieć uffff, ale to nie wszystko bo podczas załadunku dziwnie zaczął zachowywać się Pan M , sąsiad. To jakiś pas wziął , to skauta od pana P …dziwne myślę ale robię swoje . Po chwili dryn dryn – sal podjedź do mnie ciągnikiem , samochód muszę wyciągnąć. Ale mnie zdziwienie wzięło !?!?!
Podjechałem wedle prośby i co widzę ??? Tak dla objaśnienia tym którzy nie wiedzą. Pan M i jego żona Pani W parkują samochody przed garażem na kostce która jest otoczona delikatnym ala krawężniczkiem a za nim jest spadek w duł kilkadziesiąt centymetrów , no i trzeba nadmienić że Ci Państwo poruszają się autami ze skrzynią automatyczną . Na tą chwilę jeden z samochodów był w serwisie a Państwo B dysponowali autem zastępczym . Wracając do tematu samochód przednimi kołami wylądował po za krawężnikiem i kostką , jednocześnie zawieszając się na tym że nieszczęsnym krawężniku. Po kilku kombinacjach i zapakowaniu do bagażnika opla trzech ciężkich facetów ( trzeba było przeciwwagę zrobić a chłopcy się przy okazji dobrze bawili ) udało się auto wyciągnąć. Jak już emocje opadły pytam Pana M jak to się stało ? A on mi na to że żona wpadła do domu wołając go i mówiąc że narozrabiała a mi widzi się to następująco. Pani W wsiadła do opla , przekręciła kluczyk w stacyjce ( pewnie zapomniała zapiąć pasy ), odpaliła auto i tak jak w ich samochodzie włączyła bieg wsteczny i obejrzała się do tyłu by poprawnie wyjechać. W tym samym momęcie puściła sprzęgło i pojechała….prosto przed siebie bo przecież w oplu w tym miejscu jest jedynka a nie wsteczny! Nadmienię tylko ( jako męski szowinista ) że Pani W to blondynka.
wtorek, 17 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hmmmm
OdpowiedzUsuńPowiem tak, ubiegłej zimy jechałam zdenerowawana na badanie lekarskie, obok gabinetu ładny parking, ale mało oświetlony ,a było po 20. Noi wjechałam od d.py strony... zawieszajac się na krawęzniku...tez oplem.... Panika... ale szła grupa młodych osób, poprosiłam ładnie i panowie w czwórkę opelka podniesli i odblokowali....
Ci co nie wiedzą, poza Sallem.. .tak tak, potwierdzam teorię Salla...jestem blondynką :D czego Polak nie umie, my zrobimy :)))
to było szło jakoś inaczej "jeśli coś jest nie do zrobienia powiedz komuś kto o tym nie wie to to zrobi" czy jakoś tak.
OdpowiedzUsuńz bardziej szowinistycznych tekstów to kiedyś w LO "Mistrzu" (rzecznik praw ucznia czy jakoś tak) powiedział że ..."są ludzie kobiety i blondynki" ...na swoje nieszczęcie powiedział to przy dziewczynach;)
a wracając do przebiegu dnia to był on dla Sal'a bardzo pracowity...ja miałem ciut więcej luzu...mogłem nawet zaplanować sylwestra.
do zobaczenia soon Sal:)
Blondynka nie blondynka... myślę, że to nie ma znaczenia.
OdpowiedzUsuńJa jestem blondynką i jeszcze ani razu żadnego przykrego zdarzenia związanego z samochodem nie miałam. Tak więc blondynka blondynce nie równa.
Poza tym faceci też robią mnóstwo debilnych rzeczy, zarówno blondyni jak i bruneci. I są tacy, co nawet tego głupiego prawa jazdy nie są w stanie zdać... :P
Na pewno masz rację ;)
OdpowiedzUsuńTo nie ma znaczenia, ale są pewne stereotypy, dowcipy itp. Myślę, że nie ma sensu z nimi walczyc.. w każdym razie ja przestałam... Mimo, ze jestem naturalna blondynką, to nie widzę problemu, żeby np z kawałow o blondi się pośmiać... Tu akurat rozweselił mnie zbieg okoliczności... a zdarzenia z samochodem... cóz - zdarzyc się mogą każdemu... oby tylko tak błahe jak to...
Dobranoc wszystkim :)
Nie no, ja też potrafię się śmiać z dowcipów o blondynkach, nie mniej mało śmieszne szowinistyczne teksty mnie wkurzają... :P
OdpowiedzUsuńMartynko, to był tylko cytat...wiesz o tym? :) mam nadzieję że się nie uraziłaś. Ja nie ulegam stereotypom- wolę sam sprawdzić czy coś co brzmi abstrkcyjnie jest prawdą czy nią nie jest. szczerze mówiąc nam tylko jedną głupią blondynkę odpowiadającą stareotypowi:) tzn znałym bo nie utrzymujemy kontaktów.
OdpowiedzUsuńpoza tym to co opisał Sal to nie głupota tylko kwestia przyzwyczajenia...głupotę to zrobił ostatnio jakis amerykanin który jadąc sportowym Bentleyem szukał na jego podłodze telefonu komórkowego...i tak utopił samochód za kilkaset tysięcy $
Ależ oczywiście , że się nie obraziłam... na mnie teksty o blondynkach raczej nie robią wrażenia i traktuję je z przymrużeniem oka...
OdpowiedzUsuńRównież nie uważam tego za głupotę... :) U jednych przyzwyczajenie, w moim przypadku raczej zdenerwowanie przed badaniem...
Cóż... życie bez różnych dziwnych przygód było by nudne, najważniejsze by zawsze się one kończyły dobrze :)
Pozdrawiam i miłego dzionka, a właściwie - popołudnia :)
cieszę się:) już mi ulżyło:)
OdpowiedzUsuńdokładnie, nikomu nic się nie stało a Ty miałaś przygodę:)
Pozdrawiam cieplutko:) wzajemnie, miłego popołudnia a właściwie to już prawie wieczoru:)